Reniu dziękuję bardzo za wyróżnienie i zapraszam do mnie :D
Na wakacjach zrobiłam prawie całą sukienkę z czarnej Sonaty, na którą najpierw polowałam kilka miesięcy, potem dziergałam mozolnie tą kieckę, przy końcówce założyłam ją na siebie i stwierdziłam, że ja w niej chodzić nie będę i kłębuszki Sonaty do teraz leżą w pudle. Nie lubię prucia...
I dla mnie prucie jest okropne, zwłaszcza gdy mamy prawie gotowe!!! Ale czasem lepiej spruć i przerobić niż patrzeć na coś, czego nie założymy na pewno :)
Ciekawa jestem efektu końcowego
OdpowiedzUsuńprucie to żadna nowość dla nas dziergających dziewczyn ;) a za wyróżnenie serdeczne dzięki, oj rozpieszczasz rozpieszczasz :D
OdpowiedzUsuńdziekuje serdecznie za WYROZNIENIE :-)oj zeby to sie tak szybko robilo jak prulo ;-)
OdpowiedzUsuńReniu dziękuję bardzo za wyróżnienie i zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńNa wakacjach zrobiłam prawie całą sukienkę z czarnej Sonaty, na którą najpierw polowałam kilka miesięcy, potem dziergałam mozolnie tą kieckę, przy końcówce założyłam ją na siebie i stwierdziłam, że ja w niej chodzić nie będę i kłębuszki Sonaty do teraz leżą w pudle. Nie lubię prucia...
Oj, szkoda, bo dużo już zrobiłaś... Ale trzymam kciuki za dokończenie sweterka :)
OdpowiedzUsuńI dla mnie prucie jest okropne, zwłaszcza gdy mamy prawie gotowe!!! Ale czasem lepiej spruć i przerobić niż patrzeć na coś, czego nie założymy na pewno :)
OdpowiedzUsuńReni, rozpieszczasz mnie strasznie :) Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńA prucie... no cóż, nic przyjemnego, ale czasami trzeba.
Oj strasznie szkoda bo tyle pracy włożyłaś ale jak ma leżeć i denerwować to lepiej za duzo nie rozmyslać i jednak spruć...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosia
Oj,dziewczyny dziękuję ))sweterek spruty-robi się nowy pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj niedobrze że trzeba było pruć. Znam ten ból... Powodzenia w dalszym dzierganiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Od wczoraj mój blog jest pod nowym adresem http://pikotka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
Tym razem ja zapraszam do mnie po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuń